
mały ale WARIAT
Rynek reklamowy jest mocno spolaryzowany.
Najprościej rzecz ujmując na rynku agencyjnym oraz klienckim obecne są firmy małe i duże, które łączą się w pary według tego samego klucza.
Statystycznie, globalne korporacje częściej współpracują z dużymi domami mediowymi (sieciowymi), a firmy lokalne korzystają z usług małych agencji po prostu dlatego, że są tańsze.
Czy jednak tańsze znaczy gorsze, a droższe znaczy lepsze w tym przypadku?
Zastanówmy się, biorąc pod uwagę istotne obszary współpracy z małą/dużą agencją.
1. Czas
Agencje sieciowe posiadają szereg narzędzi, które służą do zarządzania międzydziałowymi projektami. Optymalizują czas spędzany na projekcie, bazują na wykresach Gantta, przydzielają taski w Asanie etc.
Pamiętajmy jednak, że pod wierzchnią warstwą wszystkie taski i szablony ktoś musi stworzyć, a następnie opiekować się nimi, update’ować je i kontrolować.
Sporo czasu potrafi też zająć wyjaśnienie nowych elementów układanki pojawiających się w kanbanach, a pracownicy bombardowani są notyfikacjami.
W efekcie oszczędność czasu jest pozorna, a frustracja przy pracy na rozbudowanych projektach eskaluje się szybciej niż kolejne powiadomienia w skrzynkach odbiorczych.
Korporacyjny styl pracy wymusza także komunikację w postaci “podkładek” mailowych, oficjalnego (a więc przydługiego) stylu formułowania myśli, marnowania czasu pracy na tzw. ghost-calls, gdzie więcej niż 50% uczestników to niewnoszący żadnej wartości, zmute’owani (zmutowani 🙂 uczestnicy, którzy podczas spotkania mówią jedynie sakramentalne “cześć” i “nara”.
W mniejszych organizacjach, gdzie biznes prowadzony jest bardziej relacyjnie, a ilość narzędzi ograniczona do niezbędnego minimum, realny czas pracy spędzony na projekcie (optymalizację kampanii, brainstorming, sesje wewnętrzne służące rozwijaniu biznesu klienckiego) może być istotnie większy. Kluczowy jest zespół o wysokich kompetencjach oraz świadomość klienta, że wynik jest ważniejszy niż jego oprawa.
2. Kompetencje
Miarą kompetencji specjalistów w agencjach są głównie certyfikaty oraz statuetki.
DIMAQ, Golden Arrow, Mixx, Facebook Blueprint – to wszystko widzimy kilkanaście razy w miesiącu na branżowych LinkedInach.
A zastanawialiście się kiedyś (pytanie do osób spoza agencji 😉 jak zdobywa się na przykład certyfikację Google? Tak w skrócie: na jednym kompie leci test, na drugim wyszukiwarka podpowiada rozwiązania. Często też zdaje się zbiorowo. Nie ma w tym nic złego – zły natomiast jest stan, w którym postrzeganie takich certyfikatów jako walutę, wymusza ich hurtowe zdawanie.
W agencjach mniejszych, wyspecjalizowanych, zaufanie na linii klient-specjalista jest większe, a układy oparte na pozytywnej relacji. Stały kontakt z klientem, nauka jego biznesu na wszystkich frontach, zrozumienie składowych przychodu oraz dogłębna ekspertyza konkretnych kampanii prowadzi do rozwoju zarówno specjalisty jak i biznesu Klienta.
Certyfikat nie jest potrzebny – wyniki same wystawią świadectwo.
A artykuł w Forbes i diamenty można sobie kupić 😉
3. Komunikacja
To kwestia indywidualna, ale wraz z wejściem młodszych pokoleń na rynek bardzo istotna.
Podobnie bowiem, jak wysoko w hierarchii benefitów/oczekiwań jest obecnie praca zdalna i możliwość jej wykonywania w dowolnym miejscu na świecie, podobnie ważne jest zapewnienie w biznesie partnerskiej relacji.
I nie chodzi tutaj o 30 minut rozmowy o psach, kotach i pogodzie, ale o to by wszyscy czuli się swobodnie, nie bali się mówić, testować, nie stresowali się jutrzejszym spotkaniem.
Przypomnijcie sobie teraz te wszystkie naprawdę fajne spotkania, które zdarzyło Wam się prowadzić np. z Włoch, Hiszpanii czy Dominikany.
Pamiętacie uśmiechnięte twarze ludzi, którzy pytali gdzie jesteście i jak to robicie ?
Ten scenariusz jest dużo bardziej prawdopodobny we współpracy z dobrze zorganizowaną ekipą freelancerów-ekspertów lub małą agencją i zdecydowanie pozytywnie wpływa na relacje w biznesie, pozytywny vibe i zadowolenie stron.
Naprawdę warto czasem pozbyć się spiętych twarzy i zobaczyć, co się stanie z wykresami w Google Analytics.
Czy wspominaliśmy, że większość globalnych korporacji zabrania stałej pracy zdalnej z uwagi na przepisy podatkowe i prawo pracy?
No właśnie…
4. szczerość
Chyba każdy z Was się zgodzi, że szczerość w biznesie to wartość fundamentalna.
Szczerość jest ściśle powiązana z brakiem ograniczeń, które w realiach pracy biurowej stanowią korporacyjne procedury, polityka wewnętrzna i wymuszony self-PR.
Jeśli coś ogranicza pracownika i nie pozwala mu na bycie sobą podczas wykonywania codziennych czynności, ciężko jest oczekiwać, że zostawi 100% zaangażowania w projekt na stole.
Spadek zaangażowania z kolei oznacza równoległy spadek korzyści dla Klienta – więcej nie trzeba tłumaczyć.
5. koszty
Duże agencje często muszą uporać się z dużymi kosztami związanymi ze szkoleniami pracowników, zapewnianiu rozrywki, biura, wyjazdów integracyjnych, opłaceniu wysiedzianych godzin spędzonych na bezsensownych spotkaniach (i oczywiście owocowych czwartków). Wszystkie te koszty muszą zostać ujęte w potencjalnym wynagrodzeniu i stanowią tzw. “overhead”, który praktycznie nie istnieje we współpracy na zasadzie B2B.
Praca z mniejszym podmiotem to praca bez kosztów typu overhead po stronie zleceniobiorcy, stąd też często cena może być bardziej konkurencyjna, a zaoszczędzony czas poświęcony na rozwijanie biznesu zleceniodawców.
6. elastyczność
Przy współpracy z małą agencja/grupą freelancerów atutem może być także elastyczność w kompetencjach specjalistów prowadzących kampanie. Dzięki dobremu networkowi (freelancer zna wielu freelancerów, duża agencja ich potrzebuje) często do projektu można zakontraktować idealnie dopasowany zespół, który będzie odpowiadał swoim doświadczeniem na postawione problemy i cele biznesowe.
Dzięki temu zespół nie jest stworzony z ludzi o tych samych kompetencjach co jest sporym plusem w optymalizacji i rozbudowie reklam bo na projekcie pracują osoby, które miały już styczność z daną branżą/produktem. Mimo pewnych schematów sukces kampanii w dużej mierze zależy od podejścia do reklamowanego produktu, a poprzednie doświadczenie przyspiesza proces dochodzenia do lepszych zwrotów z inwestycji w kampanie.